czwartek, 7 lutego 2013

Czasy Powojenne

   W 1945 roku ceramicy, jak wszyscy w tym okresie, zaczęli powracać do swych przedwojennych zajęć. Powoli organizowali dawny warsztat pracy.

  Tadeusz Szafran, jeden z nestorów polskiej ceramiki, działał nadal na gruncie krakowskim. Tutaj tworzyli wykszałceni przez niego Stanisław i Kazimierz Piętkowie, Ewa i Kazimierz Fajkoszowie, Helena i Roman Husarscy, Bolesław Książek. Ośrodek krakowski, jako pierwszy po wojnie, pokazał się w 1949 r. na wystawie "Sztuka Potrzebna Każdemu".

  W tym roku na wydziale ceramiki na warszawskiej ASP rozpoczęły się dopiero próbne wypały w nowym piecu. Pod kierunkiem Stanisława Ptaszyńskiego działały tutaj Wanda Golakowska i Julia Kotarbińska. Prace Stanisława Ptaszyńskiego, ucznia prof. Tichnego, zachowały się w nielicznych egzemplarzach. Były to zwarte, proste formy naczyniowe z barwionych glin lub kryte szkliwami matowymi. Dla porównania Wanda Golakowska projektowała zestwy naczyń oparte na kontrastach kształów obłych i strzelistych, płaskich i pękatych, dowodząc opanowania klasycznych zasad proporcji. Uwielbiała połyskujące szkliwa miedziowe, wytapiane w wysokich temperaturach jako szkliwa redukcyjne. Korzystając z pieca palonego drewnem uzyskiwała niesamowite odcienie polew. Ogień tworzył naszkliwne rumieńce, zacieki i przebarwienia. Różnicował powierzchnię naczyń od atłasowej gładzi po surowe, chropowate faktury.

  W 1946 roku znaczenie w tworzeniu historii ceramiki zdobywa Wrocław. Powstaje pracownia kierowana przez Mieczysława Pawełkę oraz jego współpracownika Rudolfa Krzywca, który w 1950 zostaje dziekanem Wydziału Ceramiki i Szkła. Od 1951 roku zaczyna uczyć we Wrocławiu, przeniesiona z Warszawy wbrew własnej woli, Julia Kotarbińska. Związała się jednak z uczelnią bezwarunkowo, przekazując swój zapał w projektowaniu i eksperymentowaniu ze szkliwami nowemu pokoleniu ceramików. W 1952 r. po I ogólnopolskiej Wystawie Architektury Wnętrz i Sztuki Dekoracyjnej zanotowała w liście " Sądzę, że jest to rok zaczynający nową erę ceramiki polskiej ". Dwa lata później debiutowali pierwsi absolwenci katedry ceramiki m.in. Halina Olech, Krystyna Cybińska, Izabela Zdrzałka, Rufin Kominek. Ich prace pokazane na I Ogólnopolskiej Wystawie Ceramiki i Szkła charakteryzowały się typową dla Wrocławia syntetyczną formą toczonego naczynia, ze szczególną uwagą położoną na znalezienie odpowiednich proporcji i dobór szkliwa. Wynikało to stąd, że sama Julia Kotarbińska tworzyła swoje smukłe, delikatne wazony i butle metodą toczenia na kole garncarskim. Przekonywała studentów do form prostych i oszczędnych. 

  Równolegle do Wrocławia rozwijał się ośrodek gdański. Studentami w Sopocie kierowała od 1947 roku Hanna Żuławska. Jako malarka zajmowała się głównie mozaiką. Jej autorstwa jest ścienna dekoracja kamienic przy ul. Długiej i Długiego Targu w Gdańsku. Ta fascynacja wpływała także na zainteresowania studentów, którzy w 1951 r. w Zachęcie pokazali swoje prace objęte tytułem SZCZEGÓŁ ARCHITEKTONICZNY W URBANISTYCE. Zaistnieli na niej Maria Alkiewicz, Hanna Główczewska, Cecylia Dobrowolska. Kolejne wystwy pokazują jak odmienna od wrocławskiej była szkoła sopocka. Tutaj zaczęto odchodzić od tradycyjnego formowania na kole garncarskim na rzecz lepienia ręcznego. Takie traktowanie tworzywa ceramicznego tworzyło nowe możliwości, bardziej fakturalnego kształtowania czerepu. 
  Zmieniały się także tematy prac. Hanna Żuławska czerpiąc inspirację z całej naszej tradycji kulturowej, obserwacji życia, tworzy rzeźby ceramiczne wyglądające jak wykopaliska, o fakturze powierzchni zbliżonej do brązu. Figurki Żuławskiej są czasem ruchliwe jak "Tańczące I" , "Tańczące II", "Zniszczone Wiatrem", a czasem statyczne jak "Minotaur" czy "Pustka". Artyści Wybrzeża preferują kształty asymetryczne, przeczące regułom proporcji ceramiki naczyniowej. Wolą formę abstrakcyjną, nie pełniącą funkcji użytkowych. Lepią czarki na spiczastych nóżkach, wazony o dziwnych kształtach, jak niby-naczynia i niby-zwierzęta autorstwa Anny Gondzik. 
  Po wystawie w 1954 r. krytycy pisali:

  "Już pierwszy rzut oka wystarczy do stwierdzenia, że kształt, kolor i zdobienie wystawionej ceramiki odbiegają od pewnej utrzymującej się od dłuższego czasu konwencji, która była wynikiem nadmiernego wpływu ludowości na naszą sztukę."


  Pod koniec lat pięćdziesiątych artyści uważają, że jedynie zdobienie ceramiki gęstym, kolorowym szkliwem, które stapiając się z czerepem tworzy z nim nierozerwalną całość jest sposobem na tworzenie prawdziwie unikatowej ceramiki, pełnej jedności formy i koloru.
 "Porosty" Sylwii Kostrzyńskiej czy "Grzyby" Ryszarda Surajewskiego wyrastają jak prawdziwe rośliny spod palców artystów. Hanna Żuławska tworzy fantazyjne formy rzeźbiarskie inspirowane kulturą helleńską jak "Cyklop", "Centaur".
  Dokonania ceramików Wybrzeża, które miały podkreślić ich środowiskową odrębność, zgłębiały strukturę materii ceramicznej. Proces kreacji nie zawsze przynosił oczekiwane efekty, ale pomimo to stanowił istotny etap w rozwoju polskiej ceramiki unikatowej. Ukazywał różnorodność jej struktury.