środa, 10 kwietnia 2013

Lata Sześćdziesiąte cz.III


  
 Cały etap rozwoju ceramiki w latach sześćdziesiątych zamyka Ogólnopolska Wystawa Ceramiki i Szkła z 1969 roku. Prace wystawione przez środowisko wrocławskie były nie tylko doskonałe w sposobie wykonania, ale i oryginalne, pełne swobodnej inwencji. Oprócz wcześniej wymienianych ceramików także Maria Gralewska pokazała na niej swoje patery z ekologiczną kolorystyką i abstrakcyjną dekoracją wykonaną mocną kreską. Marta Podolska-Koch wystawiła swoje, przypominające archaiczne, Maria Gorełow naczynia-zwierzaki pokryte zielonoszarymi i szarobłękitnymi porowatymi szkliwami. Najważniejsze dla Rufina Kominka były glazury. Na jego walcowatych czy prostopadłościennych pracach pojawiły się wielokolorowe szkliwa redukcyjne, matowe szkliwa krystaliczne z gwiaździstymi wykwitami pod bezbarwną powierzchnią polewy. 
O sukcesie gdańska przesądził Henryk Lula pokazujący zestawy kulistych i owalnych naczyń z całym bogactwem szkliw. Od matowych kobaltów poprzez fakturowe szarobłękity do srebrzystoglazurowych i złotych. Jego osiągnięcia można porównać z dorobkiem artystycznym Wandy Golakowskiej. Inne warte zauważenia prace to "Ikary" Marii Fietkiewicz, "Butle" Marii Alkiewicz, geometryczne naczynia Stanisława Konicznego, patery o motywach animalistycznych i reliefowe dzbany Ryszarda Surajewskiego, kulistą ceramikę Janiny Karczewskiej, "Tarcze" Edwarda Roguszczaka i "Torsy" Hanny Żuławskiej. 
Artyści z Warszawy : Zygmunt Madejski, Krzysztof Henisz, Bolesław Książek pokazali ceramiczne obrazy. Ich improwizacje kolorystyczne były osiągane poprzez liczne próby z tworzywem ceramicznym i polewami.
Antoni Starczewski z Łodzi, uważany za kontynuatora myśli Strzemińskiego, u którego studiował, pokazał ceramiczne reliefy z powtarzających się rytmicznie elementów krytych ciemnym, matowym szkliwem.
Twórczość naszych ceramików zyskiwała sobie uznanie na międzynarodowych wystawach. Nie pozostawała bez związku z tym co działo się w Europie i na świecie. Artyści zaczęli wykorzystywać bogactwo możliwości jakie daje praca w glinie, materiale przybierającym zaskakujące kształty w rękach mistrzów.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Lata Sześćdziesiąte cz.II


   Masywne, rzeźbiarskie formy Krystyny Cybińskiej, podobne do głazów czy kamieni, zwracają uwagę perfekcją wykonania. Autorka użyła obłych kształtów jako elementów wielkich kompozycji.
   Halina Olech lepi z wałeczków zestawy butli, nawiązujące wyglądem do kultury japońskiej. Natomiast butle Ireny Lipskiej-Zworskiej charakteryzuje wyczucie proporcji i dekoracyjność. Prace Henryka Gaczyńskiego przybliżają nam folklor Brazylii. Jego patery i kafle są bardzo rysunkowe, z powściągliwą kolorystyką. 

  Pod koniec lat sześćdziesiątych pojawia się nurt ekspresyjny reprezentowany przez Ewę Mehl tworzącą zdeformowane, silne figury kobiet. Bogate fakturowo dzięki efektom uzyskanym po wcieraniu w powierzchnię opiłków metali. Do tego nurtu zaliczają się młodsi od niej  Ewa Walczak, Bogdan Borowicz, Irena Hałko robiąca ażurowe figury pokrywane ziarnistymi szkliwami, podobne do prasłowiańskich bożków oraz Bronisław Wolanin także zainspirowany kulturą ludową oraz urokiem rytmu. Lepi reliefy o powtarzających się podziałach i żłobinach. Anna Malicka-Zamorska pozostaje wierna rzeźbie figuralnej. Prace Leszka Nowosielskiego są czysto malarskie. Pogodne. precyzyjne w szczegółach i ekspresyjne w kolorystyce. Tematycznie nawiązują do kultury starożytnej Grecji i scen biblijnych jak np. relief  "Adam i Ewa". Kompozycje Marii Fietkiewicz pokrywają grube warstwy szkliw. Podobnie surrealistyczne konterfekty Piotra Wieczorka mocowane na starych deskach i oprawiane w ramy stylizowane na dziewiętnastowieczne. Te prace zostały wyróżnione w 1965 roku w Faenzie. Efektowną kolorystyką działają także patery, "Grzyby" czy płaskorzeźby "Podróże Odysa", "Deszcz" Mieczysława Zdanowicza.

wtorek, 5 marca 2013

Lata Sześćdziesiąte cz.I



     W latach sześćdziesiątych różnice pomiędzy najważniejszymi ośrodkami ceramicznymi w Polsce, wcześniej tak antagonistycznymi jak Sopot i Wrocław, przestają być widoczne. Dla szkoły wrocławskiej oznacza to swobodniejsze podejście do formowania czerepu oraz tematyki tworzonych prac. Mieczysław Zdanowicz jest autorem abstrakcyjnych rzeźb objętych tytułem "Poszukiwania Formy i Koloru", Krystyna Cybińska natomiast dużych obiektów plenerowych wtapiających się w otaczający je pejzaż. 
    W ośrodku gdańskim zwraca się więcej uwagi na doskonalenie warsztatu, unikanie przypadkowości oraz eksperymentowanie ze szkliwami. 
    Do głosu zaczyna dochodzić nowe pokolenie twórców wykształconych przez przedwojennych profesowrów, otwarcie podchodzących do zagadnień ceramiki. Należą do niego wymienieni już wcześniej Mieczysław Zdanowicz i Krystyna Cybińska oraz Halina Olech, Irena Lipska-Zworska, Stanisław Szyba, Władysław Garnik, Ewa Mehl, Maria Lachur, Henryk Gaczyński, Henryk Lula i inni. Niemałe znaczenie dla rozwoju ich twórczości miała wystawa praska z 1962 roku. Dzięki niej spadła kurtyna odgradzająca polskich ceramików od reszty świata. Międzynarodowa ekspozycja pozwoliła na ocenę naszych prac na tle ceramiki z całego świata. Zainspirowała wielu twórców, a także dała szansę pokazania swego dorobku na szeroką skalę. Polacy odnieśli bezprecedensowy sukces, czego dowodem były liczne nagrody. Ogromny wpływ na polskich artystów wywarło skandynawskie wzornictwo, egzotyczne i monumentalne prace południowoamerykańskie, co nie pozostawało bez związku z sukcesem odniesionym przez argentyńskich garncarzy na polskiej wystawie w tym samym roku. Kontakty z ceramiką włoską sprawiły, że wszelkie przejawy twórczości zatraciły charakter miejscowy na rzecz globalnego. Przed artystami dążącymi do doskonałości, poszukującymi nowych możliwości technologicznych, nie ograniczających swojej wyobraźni raz wypracowanymi. rozwiązaniami stanęła ogromna szansa. Artyści nie identyfikujący się z problemami stawianymi przez wcześniejsze autorytety, obierają indywidualną drogę twórczą. Wkraczają we własny świat idei obrazowanych wielością i różnorodnością obiektów. Obok ogromnych kompozycji rzeźbiarskich pojawiaja się formy kameralne. Tradycyjny kształt naczyń zastępują metaforycznie nawiązujące do tematu niby-naczynia. Prace lepione ręcznie pozwalają na bezpośredni kontakt z gliną, dają możliwość wprowadzania zmian, poszukiwania nowego. 

czwartek, 7 lutego 2013

Czasy Powojenne

   W 1945 roku ceramicy, jak wszyscy w tym okresie, zaczęli powracać do swych przedwojennych zajęć. Powoli organizowali dawny warsztat pracy.

  Tadeusz Szafran, jeden z nestorów polskiej ceramiki, działał nadal na gruncie krakowskim. Tutaj tworzyli wykszałceni przez niego Stanisław i Kazimierz Piętkowie, Ewa i Kazimierz Fajkoszowie, Helena i Roman Husarscy, Bolesław Książek. Ośrodek krakowski, jako pierwszy po wojnie, pokazał się w 1949 r. na wystawie "Sztuka Potrzebna Każdemu".

  W tym roku na wydziale ceramiki na warszawskiej ASP rozpoczęły się dopiero próbne wypały w nowym piecu. Pod kierunkiem Stanisława Ptaszyńskiego działały tutaj Wanda Golakowska i Julia Kotarbińska. Prace Stanisława Ptaszyńskiego, ucznia prof. Tichnego, zachowały się w nielicznych egzemplarzach. Były to zwarte, proste formy naczyniowe z barwionych glin lub kryte szkliwami matowymi. Dla porównania Wanda Golakowska projektowała zestwy naczyń oparte na kontrastach kształów obłych i strzelistych, płaskich i pękatych, dowodząc opanowania klasycznych zasad proporcji. Uwielbiała połyskujące szkliwa miedziowe, wytapiane w wysokich temperaturach jako szkliwa redukcyjne. Korzystając z pieca palonego drewnem uzyskiwała niesamowite odcienie polew. Ogień tworzył naszkliwne rumieńce, zacieki i przebarwienia. Różnicował powierzchnię naczyń od atłasowej gładzi po surowe, chropowate faktury.

  W 1946 roku znaczenie w tworzeniu historii ceramiki zdobywa Wrocław. Powstaje pracownia kierowana przez Mieczysława Pawełkę oraz jego współpracownika Rudolfa Krzywca, który w 1950 zostaje dziekanem Wydziału Ceramiki i Szkła. Od 1951 roku zaczyna uczyć we Wrocławiu, przeniesiona z Warszawy wbrew własnej woli, Julia Kotarbińska. Związała się jednak z uczelnią bezwarunkowo, przekazując swój zapał w projektowaniu i eksperymentowaniu ze szkliwami nowemu pokoleniu ceramików. W 1952 r. po I ogólnopolskiej Wystawie Architektury Wnętrz i Sztuki Dekoracyjnej zanotowała w liście " Sądzę, że jest to rok zaczynający nową erę ceramiki polskiej ". Dwa lata później debiutowali pierwsi absolwenci katedry ceramiki m.in. Halina Olech, Krystyna Cybińska, Izabela Zdrzałka, Rufin Kominek. Ich prace pokazane na I Ogólnopolskiej Wystawie Ceramiki i Szkła charakteryzowały się typową dla Wrocławia syntetyczną formą toczonego naczynia, ze szczególną uwagą położoną na znalezienie odpowiednich proporcji i dobór szkliwa. Wynikało to stąd, że sama Julia Kotarbińska tworzyła swoje smukłe, delikatne wazony i butle metodą toczenia na kole garncarskim. Przekonywała studentów do form prostych i oszczędnych. 

  Równolegle do Wrocławia rozwijał się ośrodek gdański. Studentami w Sopocie kierowała od 1947 roku Hanna Żuławska. Jako malarka zajmowała się głównie mozaiką. Jej autorstwa jest ścienna dekoracja kamienic przy ul. Długiej i Długiego Targu w Gdańsku. Ta fascynacja wpływała także na zainteresowania studentów, którzy w 1951 r. w Zachęcie pokazali swoje prace objęte tytułem SZCZEGÓŁ ARCHITEKTONICZNY W URBANISTYCE. Zaistnieli na niej Maria Alkiewicz, Hanna Główczewska, Cecylia Dobrowolska. Kolejne wystwy pokazują jak odmienna od wrocławskiej była szkoła sopocka. Tutaj zaczęto odchodzić od tradycyjnego formowania na kole garncarskim na rzecz lepienia ręcznego. Takie traktowanie tworzywa ceramicznego tworzyło nowe możliwości, bardziej fakturalnego kształtowania czerepu. 
  Zmieniały się także tematy prac. Hanna Żuławska czerpiąc inspirację z całej naszej tradycji kulturowej, obserwacji życia, tworzy rzeźby ceramiczne wyglądające jak wykopaliska, o fakturze powierzchni zbliżonej do brązu. Figurki Żuławskiej są czasem ruchliwe jak "Tańczące I" , "Tańczące II", "Zniszczone Wiatrem", a czasem statyczne jak "Minotaur" czy "Pustka". Artyści Wybrzeża preferują kształty asymetryczne, przeczące regułom proporcji ceramiki naczyniowej. Wolą formę abstrakcyjną, nie pełniącą funkcji użytkowych. Lepią czarki na spiczastych nóżkach, wazony o dziwnych kształtach, jak niby-naczynia i niby-zwierzęta autorstwa Anny Gondzik. 
  Po wystawie w 1954 r. krytycy pisali:

  "Już pierwszy rzut oka wystarczy do stwierdzenia, że kształt, kolor i zdobienie wystawionej ceramiki odbiegają od pewnej utrzymującej się od dłuższego czasu konwencji, która była wynikiem nadmiernego wpływu ludowości na naszą sztukę."


  Pod koniec lat pięćdziesiątych artyści uważają, że jedynie zdobienie ceramiki gęstym, kolorowym szkliwem, które stapiając się z czerepem tworzy z nim nierozerwalną całość jest sposobem na tworzenie prawdziwie unikatowej ceramiki, pełnej jedności formy i koloru.
 "Porosty" Sylwii Kostrzyńskiej czy "Grzyby" Ryszarda Surajewskiego wyrastają jak prawdziwe rośliny spod palców artystów. Hanna Żuławska tworzy fantazyjne formy rzeźbiarskie inspirowane kulturą helleńską jak "Cyklop", "Centaur".
  Dokonania ceramików Wybrzeża, które miały podkreślić ich środowiskową odrębność, zgłębiały strukturę materii ceramicznej. Proces kreacji nie zawsze przynosił oczekiwane efekty, ale pomimo to stanowił istotny etap w rozwoju polskiej ceramiki unikatowej. Ukazywał różnorodność jej struktury.

   

piątek, 18 stycznia 2013

Początki Unikatu w Pierwszej Połowie XX w.

    W latach przedwojennych artyści polscy nie mieli za sobą prawie żadnych tradycji ceramicznych  w dziedzinie unikatu. Miało ją zapoczątkować dopiero nowe pokolenie twórców. Bazą tych zmian stało się utworzenie, w latach dwudziestych, pracowni ceramicznych przy uczelniach plastycznych w Poznaniu, Krakowie, Warszawie i Lwowie.

    Ośrodek krakowski prowadził Tadeusz Szafran. Jego zamiłowania do formowania gliny i tworzenia nowych szkliw, a także zdolności pedagogiczne, ograniczał jednak brak finansów na rozwój pracowni ceramicznej.
  
   W latach 1919-1933 w Poznaniu profesurę objął rzeźbiarz i ceramik Stanisław Jagmin. Już wtedy miał na swoim koncie wystawę w Zachęcie w 1906 r. i była to pierwsza prezentacja ceramiki w galerii, w  Polsce. Wcześniej Stanisław Jagmin prowadził manufakturę przy pałacu w Nieborowie.

  Profesor Karol Tichy oraz technolog Julian Mickun prowadzili pracownię w Warszawie. Właśnie ona stała sie najprężniejszym ośrodkiem ceramicznym w Polsce. Związani z nim byli także Rudolf Krzywiec i Julia Kotarbińska, asystenci prof. Tychego. Później dołaczyli do ich grona Wanda Gołakowska i Stanisław Ptaszyński. Początkowo prace, proste formy naczyniowe, wypalano w temperaturze 960 st. C. Stosowano ubogie w kolorystyce szkliwa ołowiowo-cynowe i ograniczano dekorację. Julia Kotarbińska zaczęła pracować nad nowymi, ciekawymi polewami. Szukała składu szkliwa niebieskiego, zwanego "egipskim", turkusowego i białego, kryjącego. Styl wypracowny przez ośrodek warszawski był ogólnie powściągliwy, surowy w formie, z takąż kolorystyką i dekoracją. Prace Julii Kotarbińskiej, z tego okresu, są geometryczne, symetryczne, sugerujące przenikanie się brył i działające rytmicznie powtarzającymi się kształtami.

   Do II Wojny Światowej pracownie rozwijały się żywiołowo. Pomnażały wiedzę z zakresu kształtowania gliny i zdobnictwa. Eksponowały swoje prace na licznych wystawach międzynarodowych. Powstało wieloosobowe, aktywnie działające środowisko ceramików. Niestety wybuch wojny przerwał okres zdobywania dojrzałości artystycznej i technologicznej w dziedzinie ceramiki unikatowej.

środa, 9 stycznia 2013

Kult Ognia

 
"Jeżeli mowa o ceramice, to raz wydaje się, że piękno leży w kształcie cudownym, płynnym i eleganckim, szlachetnym, wyrozumowanym lub wyczutym. Innym razem piękno widzimy w prześlicznym materiale, w kolorze szkliwa, jego jedwabistej matowej albo lśniącej i mieniącej się błyskami glazurze... Jakiś tajemniczy czar leży w samym materiale ceramicznym..."
                                                                                      Rudolf Krzywiec


  Ceramika jest bardzo wszechstronną dziedziną sztuki i choć kojarzy się przede wszystkim z wyrobami przemysłowymi, używanymi przez wszystkich w domu, to jest nią także szamotowa rzeźba, dekoracyjne formy naczyniowe, malarskie panneau zdobiące ściany budynków.




autor: Dorota Morawska 1995 Misa




  Artyści obrazujący w tworzywie ceramicznym muszą mieć nie tylko predyspozycje estetyczne, ale orientować się także w możliwościach technologicznych materiałów, znać chemię wytwarzania szkliw, posiadać wiele siły fizycznej, zapał do eksperymentowania i umiejętność godzenia się z miernymi efektami swych prób. Gotowe wyroby ceramiczne cieszące nasze oko, to efekt długoletnich doświadczeń i udanych wypałów, czyli wytrwałości twórcy.

  Na wymianę doświadczeń między artystami ceramikami pozwalają liczne plenery, konkursy oraz towarzyszące im wystawy. Szansą na porównanie i dzielenie się wiedzą oraz umiejętnościami stała się także przestrzeń publiczna, jaką jest internet.
  Mówiąc o ceramice trudno nie wspomnieć o Faenzie, małym włoskim miasteczku uznanym Mekką garncarzy. W tym miejscu, co roku organizowany jest globalny konkurs ceramiczny. Najlepszą światową ceramikę znanych artystów, a wsród nich także Polaków, wielokrotnie zauważanych i nagradzanych w Faenzie, można zobaczyć w Pałacu Wystaw. Nagrody przyznawane przez miedzynarodowe jury mają na swoim koncie m.in. Maria Teresa Kuczyńska, Krystyna Cybińska, Irena Lipska-Zworska, Anna Malicka-Zamorska.

http://www.micfaenza.org/it/concorso-internazionale-premio-faenza/storia.php

środa, 2 stycznia 2013

Uniwersalne inspiracje

Zacznę od moich dawnych, ale ciagle aktualnych inspiracji . Malutkich fajansowych dzieł sztuki, które sprawiły, że zainteresowałam się ceramiką. Kamieni milowych tej dziedziny, działających hipnotyzująco na wyobraźnię.

  Mona lisa ceramiki czyli kobaltowy Hipopotam pochodzący ze starożytnego Egiptu.
Można takie cudo zobaczyć w Kairze, Paryżu i Nowym Yorku.



 ceramiczna figurka kultowa z dekoracją geometryczną, starożytna Grecja

http://www.louvre.fr/en/oeuvre-notices/bell-idol